Katedra w León. Jeden z obowiązkowych przystanków na trasie pielgrzymki szlakiem Camino de Santiago znajduje się w León. Witraże w katedrze zapewniają jeden z najbardziej imponujących pokazów kolorów, jakie pielgrzymi mogą podziwiać podczas przeprawy. Witraże katedry w León. 4. Mury obronne w Lugo.
Dzisiaj jest niedziela, 11 czerwca 2023r. Wybierz się razem z nami na wspaniały pielgrzymkowy szlak oferty pielgrzymek pielgrzymki z kategorii ŚWIAT
Wybierz się, wybierz się razem z nami Na wspaniały pielgrzymkowy szlak! Jeśli będziesz szedł wytrwale, to na Jasnej Górze W Jej obliczu ujrzysz Boga znak. Jeśli będziesz szedł wytrwale, to na Jasnej Górze W Jej obliczu ujrzysz Boga znak. 💚💚 | By Grupa Zielona - Piesza Pielgrzymka na Jasną Górę
Dzisiaj jest wtorek, 28 listopada 2023r. Wybierz się razem z nami na wspaniały pielgrzymkowy szlak oferty pielgrzymek pielgrzymki z kategorii AFRYKA
Wykonanie: 20. Piesza Pielgrzymka Zgierska na Jasną Górę. Data nagrania: 20 sierpnia 2013 r. Miejsce nagrania: Zgierz
Wybierz się razem z nami na wspaniały pielgrzymkowy szlak oferty pielgrzymek. Wodospady Wiktorii. cena: 38.762 PLN za 2 osoby. termin: 26.05 - 07.06.2023.
Pielgrzymi na pątniczy szlak wyruszą tradycyjnie 6 sierpnia, by po ośmiu dniach wędrówki 13 sierpnia dotrzeć na Jasną Górę. Piesza Pielgrzymka Radomska ma piękną i bogatą historię, w którą wpisuje się grupa nr 1. "Jedynka" niezmiennie i nieprzerwanie od kilkudziesięciu lat 6 sierpnia wyrusza z Fary do Jasnogórskiego sanktuarium.
Profil pielgrzymów grupy XIII, dekanat świdnicki i piasecki, obecnych, byłych, przyszłych, sympatyków i dobrodziejów :) Wybierz się, wybierz się, razem z nami, na wspaniały pielgrzymkowy szlak!
Dzisiaj jest środa, 08 listopada 2023r. Wybierz się razem z nami na wspaniały pielgrzymkowy szlak oferty pielgrzymek
W kolejnej audycji „W rytmie wydarzeń” na antenie Radia FARA zaprezentowaliśmy grupę bł. Marii Teresy Ledóchowskiej. Gościem przedpielgrzymkowego spotkania w Radiu FARA – we wtorek, 13 czerwca 2023 r. – był ks. Łukasz Dziedzic, przewodnik grupy bł. Marii. Grupa bł. Marii to wspólnota, która na pielgrzymkowy szlak wyrusza z
Dr9Wo.
Pątnicy nigdy nie tracą pogody ducha, nawet wędrując w deszczu Fot: Adam Wojnar/Polska PressReligia. Trwają ostatnie przygotowania do pieszej wędrówki tysięcy wiernych na Jasną Górę. Pątnicy z Małopolski wspominają wyprawy do Częstochowy sprzed lat i opowiadają o tym, jak religijny marsz wpłynął na ich życie. Zapewniają też, że pielgrzymka nigdy się nie w najbliższą niedzielę z Wawelu wyruszy 37. Piesza Pielgrzymka Krakowska do Częstochowy. Wędrówka na Jasną Górę rozpocznie się wspólną mszą św. pielgrzymów na wzgórzu wawelskim o godz. 7, którą odprawi metropolita krakowski, arcybiskup Marek tym roku pielgrzymka będzie odbywała się pod hasłem „Idźcie i głoście”. - Nasze wędrowanie do stóp Czarnej Madonny nie będzie zatem tylko kroczeniem przed siebie, ale będzie głoszeniem innym ludziom orędzia o Bogu, który jest miłością - mówi abp. Marek że pielgrzymka odbywa się w roku szczególnych rocznic. Do 8 września trwają na Jasnej Górze obchody 300. rocznicy koronacji obrazu Matki Bożej Częstochowskiej koronami papieskimi. Ponadto obecny rok jest obchodzony w naszej ojczyźnie jako rok św. Brata Alberta. - Dla św. Brata Alberta Matka Boża z Jasnej Góry była szczególną orędowniczką i opiekunką - dodaje metropolita krakowski. Socjologiczny fenomenWędrówka na Jasną Górę to fenomen - frekwencyjny i socjologiczny. Gdy z innych części Polski do Częstochowy z roku na rok wędruje coraz mniej ludzi, pod Wawelem ich nie ubywa. W 2013 r. do Częstochowy dotarło około 10 tysięcy. W każdym kolejnym roku było pątników są osoby, które pielgrzymują od kilkunastu, a nawet kilkudziesięciu lat. Pątnicy ci nie ukrywają, że wędrowanie do maryjnego sanktuarium ma duży wpływ na ich życie. Chętnie wspominają historię swoich sześciodniowych wypraw na Jasną GóręWśród takich pielgrzymów jest Jacek Różycki. - Tak jak w życiu, jedne pielgrzymki były łatwe, inne trudniejsze, jedne słoneczne, inne deszczowe, część przeszedłem sam, część z moimi najbliższymi: z tatą, z żoną, a ostatnie z córkami. Na początku było więcej zabawy, była duma, że mogłem pomagać w pielgrzymowaniu innym, potem więcej refleksji, modlitwy i wyciszenia - choć zawsze tyle samo radości - mówi Jacek to się nie nudzi?Z kolei Piotr Włodarczyk zwraca uwagę na to, że przez lata pielgrzymowania zmieniała się rzeczywistość, zmieniały się systemy, warunki, zachowania. Byli inni ludzie, inne postrzeganie Boga, inne formy wyrazu. - Jest jednak coś, co wydaje się być wspólne dla wszystkich, którzy wybierają się „na szlak” - jest to chęć bycia razem, bycia razem w obecności „Tego, który jest” - mówi Piotr z długim stażem często mocniej wiążą się z pielgrzymką. Wojciech Kozub od ośmiu lat jest kwatermistrzem, który odpowiada za organizację, Moi znajomi, którzy nigdy na pielgrzymce nie byli, często pytają, co takiego w tym widzę? Czy mi się nie nudzi tak co roku? Jak mi się chce, przecież nogi bolą, same niewygody. Mówią, że to nie dla nich. Wolą pojechać nad morze, w góry. Rozumiem ich wątpliwości, bo sam takie miałem. Jednak z własnego doświadczenia wiem, że jeśli ktoś raz spróbował, to zawsze mówi, nawet mimo sporego zmęczenia na trasie, że za rok też pójdzie - mówi Wojciech Kozub. Zapewnia, że tak właśnie działa niesamowita atmosfera, pełna wzajemnego ciepła, życzliwości, zrozumienia, chęci niesienia pomocy, uśmiechu, radości, a czasami też łez. - Wszystko to sprawia, że uświadamiamy sobie coś bardzo ważnego, że Bóg jest w każdym z nas i między nami. W każdym uśmiechu ofiarowanym drugiej osobie. W każdym smutku, który nosimy głęboko w sobie - dodaje pielgrzymkowy Agnieszki Halberdy najważniejsza w pielgrzymowaniu jest wiara. - Zawsze wierzyłam, że zostanę wysłuchana, że moje problemy, z którymi szłam, jeżeli nawet nie znikną jak za działaniem czarodziejskiej różdżki, to na pewno inaczej na nie popatrzę. Nigdy się nie zawiodłam. Do domu zawsze wracałam pozytywnie nastawiona do życia i do ludzi, którzy mnie otaczali. Ten duchowy optymizm pozwalał mi dobrze przeżywać czas do kolejnej pielgrzymki - mówi Agnieszka kolei Andrzej Płachetka zapewnia, że po dotarciu do celu pielgrzymki nie ma sprawy, z którą nie wypadałoby uklęknąć przed obrazem Pani Jasnogórskiej. - Kilka razy spotkałem ludzi, którzy dzieląc się ze mną własnymi intencjami sprawiali, że moje prośby zamieniały się w podziękowania. Były to też bardzo dobre lekcje pokory. Bo okazywało się, że ludzie proszą dla siebie lub bliskich o zdrowie, które ja dostaję co dzień bez żadnych „ale”, bez kredytu i limitu, bez zobowiązań, że muszę „oddać z procentem” - mówi Andrzej kilometrów dziennieNa Jasną Górę pątnicy mają dotrzeć po sześciu dniach. Codziennie pokonują ok. 25 km, chociaż bywają też dłuższe odcinki. Pielgrzymi mogą liczyć na pomoc medyczną świadczoną przez lekarzy, pielęgniarki oraz maltańczyków. Podąża za nimi karetka pogotowia oraz samochód, którym w razie potrzeby można podjechać do najbliższego postoju. Pątnicy nocują w różnych miejscowościach, śpią w domach i stodołach gościnnych gospodarzy. Uczestnicy marszu codziennie biorą udział w mszy, odmawiają modlitwę Anioł Pański i różaniec, uczestniczą w nabożeństwie do Miłosierdzia Bożego. Każdy dzień kończy Apel pielgrzymkaOsobom, które nie mogą uczestniczyć w pielgrzymce, organizatorzy proponują „duchowe pielgrzymowanie”. Prośby i intencje modlitewne, które pątnicy będą polecać Panu Bogu, można przesyłać na adres e-mail: pielgrzymkakrakowska @ krakowskiego wędrowania do Częstochowy sięgają tragicznych wydarzeń z 1981 r. Po zamachu na życie Ojca Świętego Jana Pawła II - 13 maja 1981 roku na placu św. Piotra w Rzymie - studenci jako wyraz protestu przeciw złu na świecie zorganizowali w Krakowie, w duchowej jedności z Ojcem Świętym, „Biały Marsz”.Choć w Krakowie pielgrzymowało już od wielu lat kilka innych grup pieszych, to jednak idea „Białego Marszu” i myśl wędrowania z modlitwą w intencji Ojca Świętego i ojczyzny z niego zrodzona, doprowadziły do bardzo szybkiego wzrostu liczby pielgrzymów - około 10-15 tysięcy w ciągu kilku informacji na temat zbliżającej się religijnej wędrówki na: i na portalu Facebook - Piesza Pielgrzymka Archidiecezji Krakowskiej. WIDEO: Co Ty wiesz o Krakowie - odcinek 13Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze MiastoFollow
Zamiast puchowego śpiwora – siano albo pierzyna od omy. Zamiast ciężarówki wiozącej plecaki – własne ręce dźwigające worki z bagażem. Przez lata w pielgrzymowaniu nie zmieniło się tylko jedno... To 73 lata temu grupa przyjaciół wyruszyła pieszo z Rybnika do Częstochowy, aby podziękować Maryi za ocalenie z wojennej pożogi. Pewnie nawet nie śnili, że ich śladem pójdą tysiące innych zapaleńców, a pielgrzymka stanie się wielkim diecezjalnym wydarzeniem. Przez te wszystkie lata wspólny pozostaje cel – spotkanie z Maryją, powierzenie Jej swoich intencji. Ale warunki, w jakich przemierza się drogę, są dziś całkiem inne niż dawniej. Jak bardzo zmieniło się pielgrzymowanie, najlepiej wiedzą pielgrzymkowi rekordziści. Jednym z nich jest Krystyna Dziuba z Rybnika, która do Maryi idzie... 53. raz. Swoją przygodę rozpoczęła jako dwudziestolatka, w 1957 roku. Ta pielgrzymka była wyjątkowa – pierwszy raz została zapowiedziana z ambony, na jej czele stanął krzyż, a pątnikom towarzyszył kapłan – ks. Henryk Wyleżych. Wcześniej proboszczowie nie przywiązywali wagi do inicjatywy kilkudziesięciu rybniczan. Dopiero pojawienie się w mieście ks. Sylwestra Durczoka, proboszcza parafii św. Antoniego, nadało pielgrzymowaniu bardziej oficjalny igła z nitką – Na mojej pierwszej pielgrzymce nie było transportu bagażu – wspomina pani Krystyna. – Wszystko trzeba było nieść ze sobą. Mieliśmy jakieś siatki, worki, bo o plecakach nikomu się nie śniło! Żeby trochę ułatwić sobie sprawę, kilka takich toreb zakładało się na kij, który niosły dwie osoby. Ale bagaże nie były duże, bo wtedy nikt z nas za wiele nie miał... Skromnie było – zamyśla sprawiała, że pielgrzymi nie mieli dostępu do wygodnych butów – szło się w tym, co było w domu. Pierwszy raz młodziutka Krysia założyła pionierki – skórkowe buty na gumowej podeszwie. Do tego ktoś doradził wełniane skarpety... Efekt był raczej opłakany: nogi miała poobcierane tak, że trudno było iść. Później przerzuciła się na buty firmy Podhale, z wyglądu przypominające dzisiejsze adidasy, które okazały się znacznie wygodniejsze. A od lat drogę pokonuje w skórkowych sandałach, co ciekawe – wbrew wszystkim pielgrzymim zasadom – bez skarpetek! – Na starość skóra jest grubo i już wcale ni mom blaz – uśmiecha się. Wcześniej jednak często zmagała się z tą pielgrzymkową dolegliwością.– Może dlatego stałaś się specjalistką od przebijania odcisków? – wtrąca się wnuczka Magda, którą babcia zaraziła swoją pasją zaraz po jej Pierwszej Komunii. – Babcia ma swój patent: przebija odcisk igłą z nitką i tę nitkę pozostawia w skórze, żeby zbierający się płyn mógł wysączać się po niej na zewnątrz – zdradza Magda. Na postojach chętnie służy pomocą znajomym, odciążając ekipę pierzyną i na sianie Przez wiele lat rybniczanie trasę do Częstochowy pokonywali w zaledwie trzy dni. Pierwszy nocleg wypadał nie – jak dziś – w Gliwicach, ale dopiero w Grzybowicach. – Nigdy nie miałam problemów z noclegiem na trasie. Zawsze znalazł się ktoś, kto przyjął nas do siebie. W Grzybowicach spaliśmy w starych izbach, pod pierzynami od omy. One były wilgotne i strasznie ciężkie, pewnie z osiem kilo ważyły – przypomina sobie pani Krystyna. – Drugi nocleg mieliśmy w Kamienicy, tam spało się zwykle na sianie w stodole. Tak ze dwadzieścia osób w jednej! Rano wszyscy wstawaliśmy od tego siana „pogryzieni” – śmieje się. Nocleg w Kamienicy kojarzy jej się z... żelazkiem.– To była moja drugo pielgrzymka, szoł wtedy z nami ks. Szolonek. Wieczorem poprosił mnie, żebych mu wybiglowała koszula. Jo sie bała, bo żech wtedy jeszcze była frelką, nie umiałach dobrze koszul biglować. Ale wtedy ksiądz to była świętość, więc nawet nie przyszło mi do głowy odmówić – musiałach dać rada! – wspomina z nostalgią. Niedługo potem przestała być „frelką” – wyszła za mąż, a na świat przyszedł jej syn. Na pątniczy szlak wróciła po kilku latach przerwy, już w towarzystwie małego modlitwa, i śmiech Pielgrzymowanie to dla pani Krystyny przede wszystkim ludzie – ci wędrujący razem z nią, ale też ci spotykani po drodze. – Gospodarze byli zawsze bardzo życzliwi, gościnni – mówi. – Przygotowywali się na nasze przyjście, gotowali zupę, dawali chleb na drogę. Dzisiaj na postojach można kupić co tylko się chce, są samochody – kioski, grill... A wtedy przecież nic nie było! Ludzie dzielili się z nami wszystkim, co mieli. W wioskach, przez które przechodziliśmy, wystawiali dla nas poczęstunek: jabłka, kompoty, mleko prosto od krowy czy zimną wodę ze studni. Cieszyli się, że w ten sposób mogą nam towarzyszyć – lat wędruje w rodzinno-przyjacielskiej grupie. Na noclegi zatrzymują się zawsze w tych samych miejscach u zaprzyjaźnionych gospodarzy. Dzięki temu nawiązały się serdeczne relacje, podtrzymywane wysyłanymi do siebie świątecznymi kartkami. Bo – jak podkreśla – w pielgrzymowaniu ważna jest też wspólnota, bycie razem. Filarem każdego dnia pozostaje modlitwa, ale zawsze znajduje się czas na śmiech i cieszenie się obecnością drugiego człowieka. – Jak zaczynałach chodzić, to nie było jeszcze nagłośnienia, więc wtedy była przede wszystkim modlitwa – tłumaczy pątniczka. – Dużo zmieniło się, od kiedy jest mikrofon. Zaczęło się opowiadać wice, śpiewać nie tylko pieśni religijne, ale też śląskie piosenki. Zrobiło się wesoło!Tradycją rybniczan było, że na ostatni postój przed wejściem na jasnogórski szczyt zatrzymywali się nad rzeką. Mimo zmęczenia niektórzy grali w piłkę, a wielu wędrowców korzystało z uroków lata i wskakiwało do wody. Zachowały się nawet zdjęcia panów robiących efektowne fikołki. Odświeżeni – i umyci – ruszali na ostatnią prostą. Bo z myciem na trasie też przecież łatwo nie było! Czasem trafiła się okazja i mogli skorzystać z miski z wodą, w Kamienicy szło się do płynącego nieopodal potoku. Toalety na postojach to luksus ostatnich lat, wcześniej za potrzebą chodziło się po prostu do lasu. O tym, jak wiele zmieniło się w kwestii warunków, najlepiej świadczy fakt, że przed kilku laty pani Krystynie zdarzyło się podczas pielgrzymki wybrać do... fryzjera! Salon znajduje się w Miotku, gdzie pielgrzymi mają dłuższy odpoczynek – wykorzystała ten czas, żeby odświeżyć swój słońce, czasem deszcz Tym, co najbardziej daje się we znaki wędrowcom, bywa pogoda. Przed upałami doświadczona pątniczka chroni się, zakładając na głowę jasną czapkę z napisem „Idę do Maryi”. Czasem jednak przychodzi zmagać się z zimnem i deszczem. Tak było w pamiętnym 1985 r. Dla pani Krystyny to ważna data, bo krótko przed pielgrzymką na świat przyszła jej pierwsza wnuczka. Ale zapamiętała ją także dlatego, że przez całe cztery dni padał ulewny deszcz, który nie oszczędził nawet przewożonych ciężarówką bagaży. Na noclegach gospodarze rozpalali w piecach ogień, aby choć trochę wysuszyć przemoczone ubrania pątników. A po czterech dniach „potopu” słońce pojawiło się na niebie w chwili, kiedy wędrowcy wkraczali na Jasną Górę... Pani Krystyna niedawno obchodziła 82. wieku jej zapał do pielgrzymowania nie maleje – także i w tym roku zapewne wędruje na Jasną Górę (numer zamykaliśmy przed wyruszeniem pielgrzymki). Rok temu w przededniu wymarszu dopadła ją kontuzja kolana, dlatego z pątnikami mogła być tylko duchem. – Jak Pan Bóg da, to w tym roku znowu pójdę – powiedziała sobie z pokorą i... trenowała. Przygotowania zwykle zaczyna w lipcu – chodzi na długie spacery do odległych dzielnic miasta. Wszystko po to, aby pod koniec miesiąca założyć na szyję kolorową chustę i zanucić: „Wybierz się razem z nami na wspaniały pielgrzymkowy szlak – jeśli będziesz szedł wytrwale, to na Jasnej Górze w Jej obliczu ujrzysz Boga znak”.